Niepełnosprawność dziecka to nie tylko problem, lecz przede wszystkim ogromne wyzwanie dla rodziców. W rzeczywistości polskiej jest to także problem i wyzwanie dla społeczeństwa jako takiego, ponieważ musi zmierzyć się z innością, ze względu na odmienne zachowanie, funkcjonowanie oraz przyswajanie umiejętności w odmiennym tempie. W efekcie taka sytuacja rodzi wiele problemów do rozwiązania i skutkuje wartością dodaną, której nie osiągnie się gdy w zespole klasowym nie ma ucznia z niepełnosprawnością. Interakcje, które rodzą się w trakcie procesu edukacyjnego realizującego się w zespole klasowym, w którym funkcjonuje uczeń z niepełnosprawnością zyskują na jakości, niezależnie od tego czy proces edukacyjny, w odniesieniu do tego ucznia, ma znamiona pozytywne lub negatywne. Zespół klasowy uczy się odniesienia do niepełnosprawności, weryfikuje swoje nastawienie i uczestniczy w procesie edukacyjnym. Tyle opisu sytuacji, a teraz konkretne zdarzenia, które mają miejsce w szkole.
Do klasy przyszedł w październiku uczeń z zaburzeniami zachowania. Rodzice uczniów, gdy dotarła obiegowa opinia na temat nowego ucznia, natychmiast się zorganizowali i przy 100% frekwencji na zebraniu klasowym oświadczyli, że dzieciom zagraża niebezpieczeństwo ze strony nad wyraz agresywnego ucznia. Wobec tej sytuacji zaproponowano rodzicom zespołu klasowego oraz rodzicom ucznia z niepełnosprawnością inną organizację: część zajęć, zwłaszcza artystycznych (muzyka i plastyka) oraz wychowania fizycznego, zajęć komputerowych, zajęć technicznych i zwłaszcza zajęć z wychowawcą, uczeń z niepełnosprawnością będzie odbywał wspólnie w zespole klasowym, a pozostałe zajęcia będą prowadzone indywidualnie z uczniem, bez zespołu klasowego. Niezależnie od takiej organizacji na terenie szkoły, uczeń raz w tygodniu uczestniczy na terenie Poradni Psychiatrycznej w terapii zajęciowej z innymi podopiecznymi. Natomiast rodzice zostali zobowiązani przez Sąd do udziału w zajęciach terapii rodzinnej, również jeden raz w tygodniu. To co wydawało się trudne, niemalże nie do zrealizowania, okazało się po kilku miesiącach sukcesem edukacyjnym zarówno dla zespołu klasowego, jak również dla ucznia. Także rodzice zespołu klasowego oraz rodzice ucznia są usatysfakcjonowani.
W klasie pierwszej podjęli naukę: uczeń słabowidzący oraz uczennica słabosłysząca. Wyraźna determinacja rodziców sprawiła, że dzieci uczęszczają do szkoły masowej. Uczniowie są traktowani przez wszystkich: rówieśników, rodziców, nauczycieli pracowników szkoły tak samo w zespole klasowym. Uczniowie z dysfunkcjami mają jedynie dodatkowe zajęcia rewalidacyjne w wymiarze dwóch godzin tygodniowo. Uczennica słabosłysząca jeszcze dodatkowo zajęcia logopedyczne. Gdy spojrzeć na efekty dydaktyczne, uczniowie wyróżniają się osiągnięciami edukacyjnymi i funkcjonują bardzo dobrze w zespole klasowym. Dla pozostałych uczniów zespołu klasowego ich obecność jest zjawiskiem naturalnym i nie podlegającym żadnej dyskusji.
Kolejny przykład dotyczy ucznia klasy piątej ze zdiagnozowanym w klasie czwartej autyzmem. Dla rodziców i uczniów zespołu klasowego oraz dla rodziców ucznia z niepełnosprawnością i dla niego samego jest to naturalna sytuacja. Natomiast dla nauczycieli ogromna pomoc w pracy edukacyjnej, gdyż wiadomo jakie są przyczyny wcześniejszego i aktualnego zachowania, a tym samym funkcjonowania ucznia. Nagle nikt niczemu się nie dziwi, a procesy edukacyjne ze względu na zastosowane adekwatne metody przynoszą efekty. Uczniowie rówieśnicy od dawna zaakceptowali kolegę i jego „inność”.
Przytoczone przykłady z życia szkolnego są argumentami za tym, że można realizować edukację włączającą pod warunkiem dostosowania organizacji pracy szkoły oraz odrobiny dobrej woli wszystkich podmiotów, w najmniejszym stopniu powiązanych z konkretnym procesem edukacyjnym. Największą przeszkodą dla tej drogi jest brak wiedzy, nieadekwatna diagnoza oraz chęć narzucania odgórnie rozwiązań. Ważne jest przygotowanie zasad formalnoprawnych umożliwiających podjęcie konkretnych decyzji. Sporo już w tym zakresie zostało zrobione.
Jednak dla osiągnięcia optymalnego efektu brakuje w siatce godzin ucznia (ramowym planie nauczania) na kolejnych etapach edukacyjnych godzin do dyspozycji dyrektora, które mógłby przeznaczyć dla konkretnego ucznia z niepełnosprawnościami, nie tylko na zajęcia rewalidacji, lecz inne zajęcia specjalistyczne: np. logopedyczne, terapeutyczne, zajęcia dydaktyczno-wyrównawcze, zajęcia korekcyjno-kompensacyjne, itp. Nie rozwiążą tego „godziny karciane”, ponieważ je trzeba spożytkować dla uczniów zespołu klasowego. Jeśli rozporządzenie MEN daje możliwość przyznania godzin przez organ prowadzący dla ucznia ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi w widełkach od 6 do 8 godzin, to normalną rzeczą jest przyznanie 6 godzina nauczania indywidualnego uczniowi I etapu edukacyjnego w szkole podstawowej i to nie dziwi, bo to kosztuje.
Toteż na pewno edukacja włączająca w większej mierze dofinansowana przyniesie wymierne korzyści dla zainteresowanych podmiotów oraz dla całego społeczeństwa. Nie wspomniano bowiem o barierach architektonicznych dla realizacji edukacji włączającej w niektórych placówkach szkolnych. Jednak na pewno edukacja włączająca nie zastąpi zespołów lub szkół integracyjnych, szkół specjalnych i ośrodków szkolno-wychowawczych