Wilk z Gubbio, czyli rzecz o edukacji, rynku pracy i nie tylko. Część 2

Nasz pomysł na edukację „pracowniczą” zawiera więc w sobie poważny błąd. Wielki biznes już o tym wie i punktuje wykształcenie humanistyczne, „pozamerytoryczne”. Dlaczego?

Pierwszą część artykułu znajdą Państwo tutaj.

Otóż sposób w jaki formułowaliśmy cele i rolę edukacji przez ostatnie ćwierć wieku są zabójcze dla nowoczesnego biznesu, a przy tym również zabójcze dla demokracji i człowieczeństwa naszych dzieci. Szczegółowo rozwija tę myśl Marta Nussbaum w wydanej niedawno po polsku książce: „Nie dla zysku. Dlaczego demokracja potrzebuje humanistów.” Zachęcam do lektury, której myśl przewodnią starałem się streścić, znacznie ją przy tym niestety upraszczając.

No dobrze, ale skoro szkołę pozbawiliśmy tak cennych elementów i to w całej jej konstrukcji, co teraz? Gdzie szukać odpowiedzi? Jeśli dziecko nie słucha Bacha i nie czyta Owidiusza w oryginale, czy możemy mu jakoś pomóc? A jakże. Odpowiedź wcale nie jest nowa, znamy ją od wieków a wyłoży nam ją słynny Wilk z Gubbio.

Wilk zamieszkiwał okolicę miasteczka w czasie, gdy odwiedził je Św. Franciszek. Bestia dziesiątkowała inwentarz, napadała pasterzy i podróżnych, a kto z mieszkańców wyruszał w podróż, szykował się jak na wojnę. Ludzie żyli w strachu, stada malały, handel podupadał.

Ruszył więc św. Franciszek w drogę ku miejscu, gdzie wilk miał leże. I oto w obliczu wielu mieszczan, którzy przyszli na ten cud popatrzeć, wyszedł wilk naprzeciw Św. Franciszka z otwartą paszczą. Franciszek, zbliżając się do niego, uczynił znak krzyża świętego i przywołał go ku sobie, i rzekł: „Pójdź tu, bracie wilku. Rozkazuję ci w imię Chrystusa nie czynić nic złego mnie i nikomu”. I dziw! Ledwo Św. Franciszek uczynił znak krzyża, straszliwy wilk zamknął paszczę i stanął.

Wilk zawarł ze świętym umowę, że nigdy nie wyrządzi już nikomu krzywdy, w zamian za to mieszkańcy Gubbio będą go karmić. Później udali się do miasta i ku zdziwieniu i radości wszystkich posłuszeństwem wilka względem św. Franciszka, gdy dotarli na plac miejski potwierdzili ważność ich umowy przy wszystkich zebranych.

Żył potem wilk wspomniany dwa lata w Gubbio, chodził poufale po domach od drzwi do drzwi, nie czyniąc zła nikomu i nie doznając go od nikogo. A ludzie żywili go uprzejmie. W końcu brat wilk umarł ze starości, nad czym mieszczanie ubolewali wielce.

Oto superbohater sprzed stuleci, znany nam tak dobrze, że aż trywialny, Obi-Wan Kenobi mojej niepiśmiennej prababci, który w obliczu zła i zagrożenia nie tylko że go nie pokonał za pomocą swoich super mocy, nie wydobył miecza, nie wezwał galaktycznej floty, ale zrozumiał i wyciągnął rękę.

Tę samą historię kultura popularna podaje nam w wielu różnych odsłonach, zachęcając abyśmy zadali sobie trud spojrzenia na świat oczami Innego, stawiając na pierwszym miejscu nie użytecznością i nie bezpieczeństwo a zrozumienie. Wspaniale rozwija ten temat Andrzej Sapkowski w miniaturze „Granica Możliwości” (tekst dostępny w sieci, wraz z opracowaniami i testem), a na tym nie koniec. W ogromnie popularnym i wszechobecnym świecie Tolkiena trudno o postać bardziej szarą, niewidoczną i pozbawioną głębi niż szeregowy ork. Jednak spod klawiatury twórców „Nowych Wierszy Sławnych Poetów” tenże ork wychodzi w postaci, która za każdym razem głęboko mnie wzrusza:

Bolesław Leśmian
Ork

Wśród jesieni, co snami o wiośnie się karmi,
Wlókł się ork, poraniony w bitwie Pięciu Armii.

Przez szroniaste omgliwie oparnej stęchlizny
Jak tobół po gościńcu własne taszczył blizny.

Każdy, kto by go spotkał, gdy sunął objucznie,
Bez wahań w bezbronnego wbiłby ostrą włócznię.

I każdy od kompanów by dostał pochwałę!
Ork wzdychał – i pośpieszał kończyny zbolałe.

A gdy go w sen pełzliwe wciągnęły ułudy,
Wyrajał z bezkształtowia groźne krasnoludy

Lub zimnoskóre elfy, z zabójczym żelazem,
I drżał, od żaru słońca ukryty pod głazem.

Zwidziało mu się nieraz, że właśnie się budzi
I widzi zbrojny oddział bezlitosnych ludzi.

Strach szarzystą paszczęką resztki sił w nim zjadał.
Innych ludzi – nie poznał! Innych snów – nie zbadał!

Kogo wzruszą te rany, tak szpetnie żebracze?
Któż orka nie przegoni? Kto nad nim zapłacze?

Kto wzrokiem litościwym choć raz go omiecie?
Nikt w calutkim Śródziemiu! Nikt – na całym świecie!

Ork to pojął, i oczy w zdziwieniu otwierał.
Już nie mógł iść przed siebie. Już tylko umierał.

Aż, wpatrzony w Gór Mglistych dalekie ostrogi,
Skonał, leżąc bezszmernie na uboczu drogi.

Jestem przekonany że co bardziej światli poloniści i polonistki pracujące z naszymi dziećmi, widząc czego i jak mają nasze dzieci uczyć, podzielają nasze przerażenie. Z pewnością też zachęceni potrafią dostarczyć naszym dzieciom więcej podobnych perełek. Potrafiliśmy wyobrazić sobie Polskę sprawnych pracowników. Potrafiliśmy wyobrazić sobie Polskę ludzi o białej skórze, wierzących w biało-czarny świat. Czy nasze dzieci będą potrafiły wyobrazić sobie, dla siebie, jeszcze coś? Nie wiemy, jaki na ich drodze stanie wilk. Może jednak nie dostrzegą w nim wyłącznie zagrożenia, które trzeba pokonać siłą czy ryzyka w handlu, przed którym trzeba się finansowo zabezpieczyć. Jeśli przygotujemy je odpowiednio, może zdobędą się na wysiłek zrozumienia i dostrzegą w świecie coś więcej. Miejmy taką nadzieję, jak się bowiem okazuje bez świadomych i wrażliwych humanistów nie poradzi sobie ani gospodarka, ani demokracja.

Add a Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked *