Współzależność najwyższą formą rozwoju człowieka

Staram się przyglądać młodym ludziom. Patrzę na tempo, w jakim się rozwijają. Szczególnie zaciekawia mnie ich dążenie do osiągania własnej niezależności, czasami nawet za wszelką cenę. Uważają, że należy jak najszybciej wyrwać się z kręgu zależności rodzinnej, społecznej czy też środowiskowej.

Mam na myśli nie tylko zależność finansową, ale także emocjonalną i intelektualną, nie wspomnę już o zależności fizycznej. Żeby lepiej rozgryźć problem dążenia do samodzielności, spróbujmy przeanalizować etapy rozwoju człowieka

Nasze życie rozpoczynamy jako niemowlęta, całkowicie uzależnione od swoich rodziców. Oni nas karmią, opiekują się nami. Dostarczają wszystkiego, czego potrzebujemy, aby przeżyć. Z biegiem lat stajemy się coraz bardziej niezależni. Głównie dotyczy to niezależności fizycznej. Natomiast, kiedy wchodzimy w etap ustawowego dojrzewania, uniezależniamy się także intelektualnie, a w konsekwencji emocjonalnie. Podejmujemy pracę i to ona pozwala nam na uniezależnienie finansowe. Zaczynamy świadomie dbać o siebie i własne interesy. Bierzemy odpowiedzialność za kierowanie sobą. Liczymy głównie na siebie. Podczas swoich działań używamy formy „ja”:

ja sam sobie dam radę;
ja wiem, jak postępować w życiu;
ja wiem, co jest właściwe, a co trzeba odrzucić;
ja sam dokonuję wyborów i biorę za nie odpowiedzialność.

Taki model dorastania jest dla człowieka naturalny. Dążenie do niezależności wpisane jest w cykl rozwojowy każdego z nas. Jest chyba jeden problem: Wartością dzisiejszej cywilizacji jest uznanie, że jest to najwyższy poziom w rozwoju. Ale czy na pewno?

Młodzi ludzie uważają, że jest to ostateczny etap w ich dojrzewaniu i to on gwarantuje im pełne odnoszenie życiowych sukcesów. Dlatego też tak bardzo bronią tej swojej niezależności. Nie tylko w relacjach z własnymi rodzicami, ale również w związkach, które często traktują jak transakcję biznesową. Starają się być w niezależności finansowej. Każda ze stron dąży do posiadania własnego mieszkania i kiedy postanawiają być razem, to bywają ze sobą, ale miejscem, które daje im poczucie niezależności jest ich własny dom, do którego wracają. Zdarza się też tak, że jeżeli chcą zamieszkać na dłużej ze sobą, to wynajmują oddzielne mieszkanie pomimo, że każdy z nich posiada własne. Twierdzą, że takie rozwiązanie pozwala partnerom być w podobnej sytuacji, całkowicie od siebie niezależnej.

Partnerzy dbają również o niezależność psychiczną, a także intelektualną. Lansowanie własnego punktu widzenia, odbioru rzeczywistości jest także przyjmowane jako ingerencja w wolność partnera. Pomimo tego, że z twojej obserwacji wynika, że partner, z którym jesteś nie radzi sobie z jakimś obszarem życia, świadomie nie reagujesz, ponieważ uważasz, że twoja ingerencja zostanie odebrana jako atak na jego wolność. Dotyczy to każdej dziedziny życia społecznego, takiej jak: praca, studia, czas wolny, zainteresowania czy poglądy.

Nawet w świecie wirtualnym dba się o własną niezależność. Ośmieszani są wszyscy ci, którzy na swoim facebookowym profilu informują o własnych partnerach. Podkreślają w ten sposób, że partner lub partnerka jest już zajęta. W slangu młodzieżowym nazywa się to „obsikiwaniem swojej własności”.

Nie ulega wątpliwości, że niezależność jest po stokroć bardziej dojrzałą formą rozwoju człowieka niż zależność. Osiągnięcie stanu pełnej niezależności jest szczególnym sukcesem indywidualnym. Jakie korzyści daje nam taki stan? Niewątpliwie poczucie wolności, wiarę we własne możliwości. Osiągnięcie stanu wewnętrznej niezależności, to tak jakbyś zdał maturę – to sukces ogromny. Cieszysz się nim przez całe długie lato. Wiesz jednak, że przychodzi jesień i powinieneś podjąć decyzję, czy wybierasz się na studia. Oczywiście możesz sobie je odpuścić, ale już masz świadomość, że to co cię cieszyło jeszcze przed kilkoma miesiącami, dzisiaj już ciąży i niepokoi. Dochodzisz do wniosku, że matura to ważny etap w twoim życiu, ale jednak jest to tylko kolejny etap. Podobnie jest z własną niezależnością. Czym prędzej uświadomisz sobie, że pokonałeś kawał drogi w dążeniu do niej i odniosłeś sukces, i im szybciej zdasz sobie sprawę, że to tylko sukces przejściowy, tym lepiej skonsumujesz własną niezależność i przejdziesz do następnego etapu, który nazywamy etapem współzależnym.

Nie podlega dyskusji, że bez zdania matury nie można dostać się na studia, tak jak bez osiągnięcia stanu niezależności nie można wejść w kolejny etap – współzależności.

Współzależność jest stanem o wiele dojrzalszym i głębszym. Jak już wyżej o tym wspominałem, niezależność jest sukcesem osobistym. Natomiast współzależność jest sukcesem społecznym.

Współzależność fizyczna uświadamia nam, że pomimo naszych ogromnych możliwości podejmowania różnych działań, większe sukcesy możemy osiągnąć przy wsparciu innych. Nawet pełna niezależność emocjonalna nie zapewni miłości tak nam niezbędnej do życia. Można się nią nasycać tylko na etapie współzależności. Zjawisko synergii byłoby niemożliwe, gdybyśmy zatrzymali się na etapie niezależności. Ja jako osoba współzależna mam potrzebę dzielenia się tym, co posiadam, ale jednocześnie jestem gotów do korzystania z zasobów innych. Współzależność jest świadomym wyborem, ale może go dokonać jedynie jednostka w pełni niezależna.

Jeszcze innym zjawiskiem, które zaczyna być coraz bardziej popularne wśród ludzi dorosłych jest bronienie się przed byciem niezależnym. Wiąże się to z lękiem przed braniem odpowiedzialności za własne życie, małą wiarą w swoje możliwości, zrzucanie odpowiedzialności za własne wybory na innych. Forma, jaką używają osoby zależne tłumacząc osobiste problemy i niepowodzenia to: oni albo Ty.
Coraz częściej zdarza się, że trzydziestoletnie osoby mieszkają z rodzicami, pomimo tego, że mają warunki do tego, aby funkcjonować samodzielnie.

Nie chcę deprecjonować postaw ludzi młodych, o których piszę w artykule. Mam nadzieję, że są oni na etapie ciągłego i konsekwentnego dążenia do jeszcze wyższego stanu niezależności, ponieważ gdyby już osiągnęli w pełni ten stan, w naturalny sposób przeszliby do etapu współzależności, nie obawiając się, że stanie się to kosztem ich niezależności. Dlaczego tak myślę? Ponieważ jest to zgodne z naturą. Myślenie jedynie w kategoriach niezależności nie pasuje do współzależnej rzeczywistości. Niezależni ludzie, którzy jeszcze nie dojrzeli, aby myśleć i działać współzależnie mogą być samodzielnymi twórcami, wykonywać zawody wolne od współdziałania z innymi. Ale czy potrafią być prawdziwymi liderami, członkami zespołu? Czy są w stanie odnosić sukcesy w związkach małżeńskich czy partnerskich?

Na to pytanie spróbujcie odpowiedzieć sobie sami.

 

Add a Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked *