Bunt!

Nie mam oporów w wyrażeniu niezgody na dotykającą nas, nieprawdziwą rzeczywistość, niezgody na nieszczerość, zakłamanie, na chciwość i oszczerstwa. Staram się z tym walczyć, wypowiadając temu otwartą wojnę.

Trwa kolejne spotkanie. Jak zwykle omawiamy codzienne sprawy – zadania, plany, wyniki. Porządkujemy je, wyznaczamy nowe priorytety. Pozornie jest to dzień jak co dzień. Czuję jednak, że w jednej chwili coś się we mnie zmienia. Zaczynam odpływać myślami i dodatkowo  w głowie analizuję sytuację odejścia z pracy moich kolegów. Z oddali docierają do mnie słowa innych, ale tak naprawdę ich nie słyszę.  Staram się wrócić tu i teraz, aby móc się włączyć do dyskusji. Nie potrafię. Czuję, że rośnie we mnie napięcie, z którym nie mogę sobie poradzić. Rodzi się we mnie nieokiełznany bunt.  Ponownie analizuję w myślach tę sytuację. Wracam do wspólnych przeżyć i doświadczeń. Nie mogę odnaleźć logiki w tym postępowaniu. Próbuję je racjonalizować. Jeszcze raz szukać argumentów, usprawiedliwić ich postawę. Przeżywam wewnętrzną dysharmonię. Moje myśli są  szarpane i nie dokończone. Ten stan wyjątkowo mnie zmęczył. W wyniku tej wewnętrznej walki na argumenty rodzi się we mnie nowa postawa – bunt wobec rzeczywistości.

Prostuję się, czuję ulgę, a jednocześnie zastanawiam się, skąd u mnie takie polepszenie samopoczucia. Powszechnie przecież bunt uznawany jest za negatywny sygnał. Natomiast nagle uświadamiam sobie, że dookreśliłam się w mojej postawie. Wybrałam pomiędzy jednym, a drugim stanowiskiem. Jest mi teraz łatwiej, jestem silniejsza, odważniejsza, a także bardziej stanowcza. Nie mam oporów w wyrażeniu niezgody na dotykającą nas, nieprawdziwą rzeczywistość, niezgody na nieszczerość, zakłamanie, na chciwość i oszczerstwa. Staram się z tym walczyć, wypowiadając temu otwartą wojnę. Przecież nie zasługuję na to, aby takie wartości  wkraczały w moje otoczenie. Wiem, jak mam postępować i czego się trzymać. Uświadomiłam sobie jeszcze jedno: moje podświadome zachowanie było cały czas w zgodzie ze mną.

Na każdym kroku spotykam się z sytuacjami lub zachowaniem, które wywołuje u mnie mieszane uczucia. Jeśli dotyka mnie to szczególnie, analizuję je, przegaduję z bliskimi osobami, próbuję odnaleźć się w tej sytuacji i zająć pewne, określone stanowisko. Zdarza się i tak, że niejednokrotnie zmieniam zdanie, przyglądam się sprawie z wielu stron, ale mimo wszystko czuję, że nie mogę określić swojej postawy jednoznacznie. Takie chwile bywają jednymi z trudniejszych, bo czuję, że nie mogę zająć jasnego stanowiska, nie mogę zamknąć za sobą drzwi i iść dalej. Ale czasami też przychodzi taka chwila, kiedy po ogromnym natłoku myśli wyłania się czytelny obraz – myśl, postanowienie, postawa. Ja nazywam to buntem. Buntem wobec rzeczywistości. 

Z tej trudnej sytuacji wzięłam też lekcję dla siebie. Powinnam patrzeć na problem z różnych punktów widzenia, przegadywać i konsultować moje przemyślenia z najbliższymi. Ale chyba to, co jest najistotniejsze – powinnam uważnie słuchać siebie, odwoływać się do własnego świata wartości, ponieważ za chwilę problemu już nie będzie, a ja musze dalej żyć zgodnie z moim sumieniem.

Add a Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked *