Z przyjemnością studiuję historię zmian społecznych, jakie zachodziły od początków cywilizacji agrarnej do dnia dzisiejszego. Zainteresowania te są mi bliskie także ze względu na oświatę, którą się zajmuję, ale przede wszystkim ze względu na człowieka, którym się pasjonuję.
Równość społeczna, tak charakterystyczna we wczesnym etapie rozwoju epoki rolniczej, zaczęła się kruszyć wraz z postępem cywilizacyjnym. Osiadły tryb życia oraz nowe sposoby uprawiania ziemi spowodowały, że rolnicy bardziej zaradni i pracowici osiągali lepsze plony. Zaczęli produkować więcej, niż byli w stanie skonsumować na bieżąco. Już na tym etapie pojawia się wartość dodana i jest to pozytywna strona postępu. Są też konsekwencje społeczne tych zmian. Możemy odnotować pierwsze sygnały rozwarstwiania się społeczeństwa. Powstała niewielka grupa zaradnych i szybciej bogacących się oraz mniej zaradnych, tworzących społeczność ludzi biednych. Tak na marginesie: w tym właśnie czasie wymyślono zamek do drzwi, po to, aby bogaci mogli swoje zasoby zabezpieczać przed biednymi. Interesujące jest to, jak szybko zaczęły się zmieniać relacje pomiędzy tymi grupami społecznymi. Bogaci używali wszystkich sposobów, aby podporządkować sobie ludzi biednych. Już na tym etapie postępu społecznego pojawia się takie pojęcie jak przedmiotowość w relacjach międzyludzkich. Bogaci uważali, że mają patent na prawdę i sobie przyznają prawo, aby tę prawdę głosić i wprowadzać w życie wśród pozostałej części społeczeństwa.
W ujęciu praktycznym przedmiotowość to stosunek do drugiego człowieka – potrzeba wywierania na niego wpływu i podporządkowania własnym wartościom. Jest to zewnętrzne oddziaływanie na rozwój człowieka, nie uwzględniające jego woli i wewnętrznych potrzeb. Jak widzimy, filozofia przedmiotowości ma swoją długą historię. Rozwijała się na przestrzeni setek lat. Wzbogacała się o nową wiedzę, którą naukowcy, starali się dostosować do zmian cywilizacyjno-społecznych zachodzących w świecie.
Ostatnie 100 lat zmieniło radykalnie spojrzenie na budowanie relacji interpersonalnych. Jak to się stało i co było główną przyczyną tych zmian? Ogromna armia ludzi podporządkowanych wąskiej grupie uprzywilejowanych przestała akceptować, w ich odczuciu nierówne i niesprawiedliwe prawa. Zaczęła buntować się przeciwko nieuzasadnionym przywilejom ludzi bogatych i posiadających władzę. Przestała akceptować jedyną prawdę ludzi bogatych. Dostęp do wiedzy (powszechność nauczania) spowodował, że jej świadomość bardzo szybko się zmieniała.
W latach 60-tych poprzedniego wieku zaczęły się rozwijać nauki społeczne z nowym ukierunkowaniem na człowieka, a w zasadzie na innym podejściu do jego roli i znaczenia. Powstaje nowy nurt w pedagogice, oparty na założeniach psychologii humanistycznej. Przedstawiciele tego nurtu, tacy jak Carl Rogers podkreślali wyjątkowość człowieka i prawo do wyboru własnej drogi życiowej. Zakładali, że ludzie są w istocie dobrzy, w związku z czym nie trzeba kształtować ich na swój obraz i podobieństwo, ale jedynie tworzyć im odpowiednie warunki do rozwoju. Człowiek jest jak drzewko, które w naturalny sposób dąży do wzrostu. Naszą rolą jest stwarzanie mu jedynie warunków do rozwoju, czyli podlewanie, dbanie o dobrą glebę, osłanianie oraz ustawianie do słońca. Drzewko to samo wyrośnie na wspaniałe, dorodne drzewo bez naszej ingerencji. Takie podejście wymaga od wychowawców nowego spojrzenia na własną pracę pedagogiczną.
To dopiero początek powstania pojęcia podmiotowości w pedagogice. Innym ważnym dorobkiem w rozwoju tego nurtu jest podejście przedstawicieli antypedagogiki. Uważają oni, że lepiej wspierać zamiast wychowywać. Wychowanek sam wie lepiej, co jest dla niego dobre, to do niego należy wybór drogi rozwoju. Nurt ten neguje formę wychowania opierającą się na zasadzie sterowania życiem dziecka. Właśnie w oparciu o wyżej wymienione podejście w pracy wychowawczej słowo podmiotowość nabrało nowego znaczenia i stało się pojęciem najczęściej pojawiającym się na ustach pedagogów. Jak odczytujemy to podejście? Polega ono na traktowaniu człowieka jak równorzędnego podmiotu, z czym łączą się nierozerwalnie relacje interpersonalne. Koncepcja podmiotowości zakłada, że człowiek jest wolny, ale jednocześnie odpowiedzialny za swoje działania. W pedagogice mówimy o podmiotowości w relacjach wychowawca-wychowanek. Podmiotem jest ten, kto podejmuje określony rodzaj aktywności, natomiast przedmiotem ten, wobec którego aktywność ta była podjęta. Dlatego rozwój podmiotowości przeszedł dzisiaj w nową fazę, którą nazwano dwupodmiotowością. Ty jesteś ważny, uczniu. Szanuję i podziwiam Twoją niepowtarzalność, pomagam ci w Twoim rozwoju, a także w odkrywaniu wewnętrznej potrzeby do samodoskonalenia. Ale jednocześnie, na naszej wspólnej drodze chcę zwrócić uwagę, że ja także mam własne potrzeby i oczekiwania. Oczekuję od Ciebie zrozumienia i wsparcia w tym zakresie.
Dwupodmiotowość (ja używam pojęcia wzajemna podmiotowość) ma wiele istotnych aspektów. Pokazuje, jak zmienia się rola ucznia w tym procesie. Przyjmuje on postawę nie tylko biorcy od nauczyciela, ale jest także dawcą. Zauważa nauczyciela, jego potrzeby i w miarę możliwości pomaga mu je realizować. Jest to doświadczenie partnerskie. W tym procesie występuje zjawisko synergii. Tej synergii potrzebuje bardzo nauczyciel. Jest ona akumulatorem energii do jego dalszej pracy z tym uczniem lub z innymi na przyszłość. To wzajemne wsparcie jest istotnym elementem w relacjach nauczyciel-uczeń.
Jest również druga strona medalu w tej filozofii. Często nauczyciel, który skupia się na uczniu i jego potrzebach zapominając o sobie, doprowadza do sytuacji, kiedy w dziecku powstaje przekonanie, że jest pępkiem świata i wszystko jest jemu podporządkowane. W ten sposób tworzymy małych terrorystów. Natomiast w podejściu wzajemnej podmiotowości pokazujemy, że każda strona tego procesu jest jednakowo istotna, a sukces ostateczny jest zależny od obu stron. Umiejętność rozumienia tego świata i współgranie z nim pozwoli dziecku odnosić sukcesy we współpracy z innymi. My pedagodzy powinniśmy właśnie w taki sposób budować relacje z naszymi uczniami. Uwrażliwiać ich na potrzeby innych. Uczyć nie tylko, jak dużo można dostać, ale także jak dużo można dać dla swojego i ich szczęścia.