Nie tylko talent i ambicja, ale też… sposób, w jaki wychowywali je rodzice. Edukator Theo Wolf ujawnia 4 rzeczy, które robili zupełnie inaczej niż większość. Żadna z nich nie ma nic wspólnego z korepetycjami.
Theo Wolf, edukator i mentor młodych talentów, od lat towarzyszy uczniom w przygotowaniach do rekrutacji na najbardziej prestiżowe uczelnie świata. W ramach programu Spike Lab wspiera młodzież w rozwijaniu ich pasji, budowaniu własnych projektów i odkrywaniu, co naprawdę ich wyróżnia. Jego podopieczni zdobywają nagrody, zakładają start-upy i realizują społeczne inicjatywy. I trafiają tam, gdzie marzy wielu – na Harvard, Stanford, Princeton. Jednak, jak sam podkreśla, nie byłoby to możliwe bez mądrego wsparcia ze strony rodziców. I nie chodzi tu o pomoc w nauce czy dostęp do elitarnych zasobów. Chodzi o coś dużo ważniejszego.
„Przez lata współpracy z rodzinami zauważyłem jeden powtarzający się wzorzec. Najbardziej dojrzali, zaradni i autentycznie zmotywowani uczniowie mieli rodziców, którzy potrafili się wycofać w odpowiednim momencie. Nie sterowali ich życiem, ale tworzyli warunki do samodzielnego rozwoju” – pisze Wolf w swoim artykule opublikowanym na portalu CNBC. Zobacz: cztery rzeczy, które – zdaniem eksperta – rodzice dzieci przyjętych na najlepsze uczelnie świata robią zupełnie inaczej niż większość.