Dlaczego tak bardzo przejmujemy się tym, co myślą o nas ludzie wokół? Odpowiedź wydaje się prosta – bo chcemy być akceptowani, a nie wykluczani poza nawias w razie negatywnej oceny. Idąc jednak krok dalej, można postawić sobie pytanie, do czego w gruncie rzeczy potrzebna nam akceptacja? Oczywiście do tego, byśmy czuli się istotną częścią społeczności, ale to zjawisko ma dużo głębsze wytłumaczenie, którego korzenie sięgają 50 milionów lat wstecz.
Życie naszych przodków w dużej mierze zależało od przynależności do grupy. To współpraca pomiędzy jednostkami warunkowała przetrwanie. By zdobywać pożywienie, ogrzewać się czy wreszcie nie zostać pożartym przez tygrysa szablozębnego, należało współpracować. Ten, kto nie pasował do „stada”, był uważany za zagrożenie, a to oznaczało samotną walkę z przeciwnościami losu i wyzwaniami, czyli w praktyce – śmierć głodową lub stanie się obiadem dla drapieżnika. W społecznościach pierwotnych te jednostki, które potrafiły działać kolektywnie i tworzyć silne więzi, były postrzegane jako bardziej charyzmatyczne, a tym samym atrakcyjniejsze z punktu widzenia prokreacji. Opłacało się więc pasować do grupy z szeregu naprawdę istotnych powodów.
Piekło to inni ludzie? Czytaj więcej: https://zwierciadlo.pl/psychologia/relacje/544034,1,co-oni-o-mnie-pomysla-czyli-jak-nie-zamartwiac-sie-za-bardzo-opiniami-innych.read