Christina Maslach, psycholog społeczny, wypalenie zawodowe opisuje jako trójetapowy proces, w którym na początku pojawiają się objawy wyczerpania emocjonalnego, następnie zachowania prowadzące do depersonalizacji klientów (przedmiotowy, bezosobowy charakter relacji z innymi, stanowi swego rodzaju formę samoobrony) i w końcu poczucie braku dokonań osobistych w pracy.
WZ dotyczy ludzi, którzy są dynamiczni, charyzmatyczni, nastawieni na osiąganie celu, oddani pracy, pewni siebie, o zbyt wysokich oczekiwaniach i ambicjach (Freudenberger). Do indywidualnych źródeł wypalenia psycholodzy zaliczają też wysoką reaktywność, nieracjonalne przekonania o roli zawodowej, niepewność i niską samoocenę.
Oczywiście nie tylko cechy osobowościowe mają wpływ na wypalenie zawodowe. Psycholodzy zauważają też interpersonalne źródła wypalenia, związane z wagą problemów rozwiązywanych dla klientów, a także stresujące sytuacje, które przynoszą kontakty z przełożonymi i współpracownikami, takie jak rywalizacja, czy zamierzone lub niezamierzone przyczynianie się pracodawcy do obniżenia poczucia własnej wartości i samoskuteczności pracowników, np. kwestionowanie kompetencji, czy blokowanie aktywności twórczej swych podwładnych.
Czynniki organizacyjne to kolejne źródło WZ. Tu można wymienić: nadmierną biurokratyzację, częste spiętrzenia pracy i presję czasu, sprawiedliwość (podział ważnych zasobów), a także brak poczucia stałości pracy, co w ostatnim czasie bardzo się nasila, nie tylko w naszym zawodzie. Dr S. Retowski ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej, na którego wykładzie byłam niedawno w Sopocie, używa pojęcia „niedozatrudnienie“ (moim zdaniem bardzo sugestywny neologizm) na nowe formy zatrudnienia – kontrakty o dzieło oraz coraz bardziej rozpowszechniające się zatrudnienie z przerwami, czyli tylko wtedy, kiedy jest taka potrzeba. Taka sytuacja powoduje odczuwanie niemocy, a najgorsze, że nie bardzo możemy mieć na to wpływ, stwierdza wykładowca.
Jak więc zminimalizować zagrożenie wypaleniem zawodowym?
Tak jak źródła wypalenia analizuje się w zależności od różnych czynników, tak strategie zapobiegania należy planować, nie wyłaczając żadnego z nich, a więc:
► zmiany w zakresie własnym: wiedza o stresie zawodowym, treningi różnego rodzaju, zdrowy styl życia, utrzymywanie równowagi między pracą a życiem prywatnym, terapia, a nawet – rozważenie zmiany pracy,
► pracownik / firma: tworzenie grup wsparcia, szkolenia (umiejętności interpersonalnych, zarządzania konfliktem, stresem, czasem, motywowanie siebie i innych, osiąganie celów itp.), właściwe obciążenie pracą,
► firma (audyt stresu organizacyjnego): identyfikacja czynników ryzyka, specyfikacja stresorów działających na różnych stanowiskach, poprawa środowiska pracy, ustalenie sprawiedliwych zasad zarządzania, adekwatny system nagród.
I na zakończenie PROCES WYPALANIA SIĘ wg psychologów z American Psychology Association, którzy wyróżniają pięć charakterystycznych etapów wypalenia:
► miesiąc miodowy (honeymoon) – to faza, w której jesteśmy zafascynowani pracą, przełożonymi, relacjami w zespole. Rozsadza nas energia, dominuje optymizm i entuzjazm. Nie dostrzegamy żadnych negatywnych aspektów funkcjonowania firmy. A jeśli dochodzą do nas tego rodzaju sygnały, po prostu je lekceważymy.
► przebudzenie (awaking) – okres, kiedy już widzimy, że nasza dotychczasowa ocena pracy rozmijała się z rzeczywistością. A jednak bronimy idealistycznej wizji – korporacji, jej kultury organizacyjnej, atmosfery w zespole. W rezultacie pracujemy coraz więcej. Realizując wciąż nowe projekty, próbujemy odwrócić swoją uwagę od rodzących się wątpliwości.
► szorstkość (brownout) – realizujemy zadania z coraz większym zacięciem, wkładając w to dużo wysiłku. Pojawiają się jednak już pierwsze kłopoty w kontaktach społecznych – z klientami, ze współpracownikami, partnerem, rodziną.
► wypalenie pełnoobjawowe (full scale burnout) – zauważamy już u siebie pełne wyczerpanie fizyczne i psychiczne. Trudno dłużej lekceważyć stany depresyjne oraz poczucie pustki i samotności. Wszystko traci dla nas sens. Chcemy uciec jak najdalej od pracy.
► odradzanie się (phoenix phenomenon) – czas, w którym leczymy rany powstałe w wyniku wypalenia. Wracamy do równowagi psychicznej. Odnajdujemy nowy sens w życiu i w pracy.
Jak widać, na pocieszenie dla tych, którzy obserwują u siebie symptomy WZ, możliwe jest ozdrowienie, oczywiście najlepiej pod kontrolą specjalisty. Do tych, których to jeszcze nie dotyczy, ze względu na długotrwałe negatywne konsekwencje psychologiczne warto by chyba – nieco prowokacyjnie – skierować apel o rozsądną dawkę pasji, jaką decydujemy się z siebie wykrzesać. I nie chodzi tu o zupełny brak zaangażowania, bo bez tego też by się źle pracowało, ale – na co zwracają uwagę psycholodzy – chodzi o te zbyt wysokie oczekiwania i ambicje. Prowokacyjnie przywołajmy słowa Cortazara z „Gry w klasy“: Praca nie hańbi, byle nie nadużywać.
Bożena Janta