Dziecko w świecie polityki

Wokół nas trwa zajadły spór. Dla jednych wielka wojna o najwyższe wartości, dla innych spór o pietruszkę, wszyscy jednak wielką wagę przykładamy do sposobu w jaki go toczymy.

Język polityki pełen jest emocji, problemy stawia ostro, głośno i jaskrawo. Pardonu się nie daje. Niektórym starcza przy tym cierpliwości by wyłożyć własne racje i argumenty, inni na dobre z argumentów zrezygnowali.

A jak rozmawiać o sporach politycznych z własnym dzieckiem? Co mówić i jakim językiem, gdy wokół wszędzie durnie, zdrajcy i złodzieje? Czy polityka to sprawa tylko dla dorosłych, czy może dla dziecka również być interesująca i zrozumiała?

Polityka to rzecz ważna. Uczestniczymy w niej i doświadczamy jej wpływu na nasze życie. Nie należy więc dziecku odmawiać informacji, zbywać go czy zamykać usta byle czym. Skoro padające pytania czy wypowiedzi są dla nas w sposób oczywisty istotne, dziecko również będzie przywiązywać do nich wagę, nie mając przy tym naszej wiedzy i doświadczenia. Dlatego dzieciom zawsze należy mówić prawdę o świecie, dostosowując przy tym język i sposób opisu do ich wieku, doświadczeń i stopnia dojrzałości. Jeśli słyszą rozmowy które toczymy o polityce – a słyszą – nie kryjmy własnych sympatii, ale co ważniejsze uzasadniajmy nasze opinie i zwracajmy baczną uwagę jakim językiem to robimy. Słuchając nas dziecko uczy się właśnie jakim językiem dorośli prowadzą spory o sprawy dla nich ważne. Kiedy jest młodsze, opinie rodziców to dla niego prawda, cała prawda i tylko prawda. Starsze uczmy jednak raczej jak myśleć zamiast co myśleć, jak argumentować a nie co mówić. Nie znamy dziś problemów z którymi będzie się mierzyło. Od nas potrzebuje więc narzędzi a nie odpowiedzi.

Szczególnie istotny jest test niedzielnego stołu, przy którym siadamy z bliskimi, krewnymi, przyjaciółmi różniąc się w ocenie podstawowych dla nas spraw. Czy będziemy potrafili zademonstrować dziecku realną siłę podstawowej wspólnoty, która łączy nas niezależnie od rozpalających wyobraźnię sporów? Czy „zdrajca ojczyzny” może „wyzyskiwaczowi” podać ziemniaki? A „moher” „lewakowi” sos? W polityce chętnie się dzielimy, ale w życiu będziemy mieć wspólne sprawy – pamiętajmy o tym i tego samego uczmy dzieci. Jak argumentować, jak korzystać z rozumu i jak kulturalnie się różnić. Zalety takiego podejścia docenimy szybko, jak tylko młodsze pokolenie odbierze dowody osobiste.

Wprowadzanie dziecka w świat naszych sporów, argumentów i rozterek ma jeszcze to istotne znaczenie, że poprzez oddane w wyborach głosy urządzamy dzieciom świat, na który póki co nie mają wpływu. Kiedy już przyjdzie im świadomie żyć z konsekwencjami naszych wyborów, dobrze, by pamiętały jak i dlaczego poszliśmy w tę czy inną stronę.

Add a Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked *