Mniej uczniów nie musi oznaczać oświatowej tragedii

Według najczarniejszej prognozy Głównego Urzędu Statystycznego liczba mieszkańców naszego kraju do 2060 r. zmniejszy się z obecnych ponad 37 mln do 26,7 mln osób - skurczy się też liczba osób w wieku produkcyjnym. Oznacza to konieczność zreformowania systemu edukacji zarówno, jeżeli chodzi o kwestie kadrowe, jak i infrastrukturalne.

Szansa na poprawę jakości – potrzebne jednak myślenie systemowe
Według Marka Pleśniara, dyrektora biura Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty, nawet tak drastyczne zmiany demograficzne nie muszą skutkować zapaścią edukacji.

– Jest to szansa, by ponownie przemyśleć cały system. Mniej uczniów, to mniejsze klasy i lepszy kontakt ucznia i nauczyciela. Obecnie w krajach rozwiniętych przyjmuje się, że w klasie powinno być maksymalnie 24 uczniów, bo tylko wtedy ten kontakt jest zapewniony, w tym wypadku takie oddziały mogłyby liczyć nawet po 16 osób, co mocno podniosłoby jakość nauczania – wskazuje. To też – jego zdaniem szansa – by odpowiednio podejść do dzieci ze specjalnymi potrzebami i postawić na funkcje wychowawczą. – Mamy coraz więcej orzeczeń, co pokazuje, że kolejne pokolenia są bardziej wrażliwe, potrzebują dodatkowego wsparcia. Uważamy, że w klasach od 1 do 6 powinien być standardowo obecny nauczyciel wspomagający. Uważamy, że takie podejście przyniesie korzyści uczniom, zwłaszcza tym z trudnościami – podkreśla. Te same nakłady, przy mniejszej liczbie dzieci i odpowiedniej zmianie systemowej mogłyby pomóc te wszystkie potrzeby realizować, ważne jest też postawienie na nauczanie przedszkolne.

Czytaj więcej na Prawo.pl:
https://www.prawo.pl/oswiata/niz-demograficzny-i-jego-wplyw-na-szkoly,523366.html

Add a Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked *