Ocenianie kształtujące w domu

Tydzień temu przybliżałam Państwu idee i elementy oceniania kształtującego w szkole. Dziś o tym, jak filozofie oceniania kształtującego możemy stosować w domu jako metodę wychowawczą.

Tak często w codziennym biegu i pędzie, w nawale obowiązków i spraw do załatwienia, niepotrzebnie się denerwujemy. Niestety coraz częściej przyczyną naszych stresów są nasze własne dzieci! Zauważyłam, jak prawdziwe jest stare przysłowie: „Małe dzieci – mały kłopot, duże dzieci…” Im starsi stają się moi synowie, tym większe mam wobec nich wymagania, a w efekcie – tym częściej złoszczę się, że tych wymagań nie spełniają, a przynajmniej nie tak, jak bym tego oczekiwała.

Zastanawiając się, o czym dla Państwa napisać w tym tygodniu, wpadłam na pomysł zastosowania oceniania kształtującego, o którym pisałam tydzień temu, w sytuacji domowej. Wiem, jak doskonałe efekty przynosi w pracy z uczniami – dlaczego więc nie przenieść go na grunt domowy! To tak wiele usprawni!

Zatem – cele. Im starsze dziecko, tym mniej chętnie przyjmuje polecenia z gatunku: „Zrób to, bo ja tak mówię”. Coraz częściej domaga się informacji po co i dlaczego. Okazało się jednak, że jeśli podaje się młodemu człowiekowi odpowiednie argumenty, jest on o wiele bardziej chętny i zaangażowany w wykonanie zadania. Jeśli ma posprzątać pokój tylko dlatego, że jest sobota, a w sobotę sprzątamy – zareaguje „fochem”. Jeśli uzasadnię konieczność posprzątania na przykład argumentem, ze w bałaganie trudno coś znaleźć a łatwo coś zniszczyć, co zilustruję pogniecioną koszulą czy zagubionym bidonem – człowiek może nawet zgodzić się, że sprzątanie nie jest najgłupszym pomysłem!

Kryteria oceniania, czyli „na co będę zwracać uwagę”. Ileż razy podnosiło mi się ciśnienie, kiedy wchodziłam do pokoju „posprzątanego” przez moje dziecko, a w rzeczywistości stanowiącego obraz nędzy i rozpaczy! Zazwyczaj spotykałam się z całkowitym brakiem zrozumienia: przecież posprzątałem! Być może faktycznie młody człowiek dokonał zmian w stanie swojego pokoju, nie były to jednak zmiany, których oczekiwałam. Ja się złościłam, on się złościł, humory popsute. Okazuje się, że powiedzenie dokładnie jakie są moje oczekiwania znacząco zwiększa szanse ich zaspokojenia! Zatem informuję, że przez posprzątanie rozumiem pochowanie ubrań, wyniesienie kubków po kawie, ułożenie książek, pościelenie łóżka… i okazuje się, że jest to do zrobienia!

Największą różnicę robi jednak stosowanie informacji zwrotnej. Moją naturalną reakcją podczas oceniania zadań przekazanych dzieciom jest skupianie się na krytyce tego, co nie zostało zrobione wystarczająco dobrze. To kolejny czynnik, który powoduje utratę dobrego nastroju u obu stron. Informacja zwrotna natomiast zmusza do tego, aby przede wszystkim skupić się na tym, co zostało zrobione dobrze, zaś podczas mówienia o niedociągnięciach – na sposobach poprawienia pracy. Dzięki temu nie ma złości – jest konstruktywna krytyka.

Ponieważ eksperyment się powiódł, zamierzam go kontynuować i stosować ocenianie kształtujące w relacjach z moimi dziećmi jak najczęściej. Państwa również do tego zachęcam!

Add a Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked *