W ostatnim czasie dużo się mówi o braku dostosowania kształcenia zawodowego do potrzeb rynku pracy oraz o dużej liczbie bezrobotnych zwłaszcza wśród absolwentów szkół ponadgimnazjalnych. Według danych Eurostatu – urzędu statystycznego Unii Europejskiej, stopa bezrobocia wśród ludzi do lat 25 wynosi w Polsce ok 30%, czyli około 3-krotnie więcej niż ogólna stopa bezrobocia (dane na koniec 2014r.). I dotyczy to w głównej mierze absolwentów szkół ponadgimnazjalnych, gdyż bezrobotnych absolwentów szkół wyższych jest znacznie mniej (około 20%).
Jak wiemy rok szkolny 2014/2015 został ogłoszony przez Panią minister Edukacji „Rokiem Szkoły Zawodowców”, a jednymi z najważniejszych priorytetów podejmowanych działań mają być dopasowanie kształcenia zawodowego do potrzeb rynku pracy oraz pomoc uczniom i rodzicom w planowaniu kariery edukacyjno-zawodowej.
Widać więc, że problem bezrobocia jest realny i ważny skoro zajmuje on nie tylko samych bezpośrednio zainteresowanych.
Czy rzeczywiści problem bezrobocia wynika z niedostosowania kierunków kształcenia w szkołach do potrzeb rynku pracy? Po części na pewno tak. W naszych szkołach niezwykle trudno przestawić się na nowe kierunki kształcenia zawodowego, które byłyby w stanie zaspokoić zmieniający się szybko rynek pracy. A to brak odpowiedniej kadry dydaktycznej, a to brak właściwego i przystającego do wymagań pracodawców programu nauczania, a przede wszystkim brak pieniędzy na odpowiednie wyposażenie pracowni zawodowych.
Wyposażenie nowoczesnych pracowni to obecnie koszt często kilkudziesięciu czy kilkuset tysięcy złotych (np. pracowni CNC). Nie dziwi więc fakt, że organy prowadzące szkoły zawodowe nie są zainteresowane rozwijaniem i prowadzeniem szkolnictwa zawodowego ze względu na wysokie koszty utrzymania w porównaniu ze szkolnictwem ogólnokształcącym.
Problemem w polskich szkołach są też nie tyle złe programy nauczania, czyli wiedza i kompetencje zawodowe absolwentów, ale przede wszystkim brak umiejętności kształcenia kompetencji miękkich, zwłaszcza takich jak: dążenia do realizacji celów, twórczego rozwiązywania problemów, czy adaptacji do częstych zmian. Co prawda nowy system kształcenia zawodowego wprowadził obowiązek kształtowania tych kompetencji w szkołach, ale jak zwykle teoria nie pokrywa się z praktyką. Szkoły rozliczane są wyłącznie na podstawie egzaminów zawodowych, które i tak nie uwzględniają ani nie sprawdzają tych umiejętności.
Bolączką jest też brak właściwego doradztwa zawodowego, zwłaszcza na poziomie szkół gimnazjalnych, kiedy to młody człowiek musi podjąć ogromnie ważną decyzję dotyczącą kierunku i ścieżki kształcenia. Niestety większość uczniów kończących gimnazjum decyzję o wyborze szkoły podejmuje pod wpływem rodziców lub rówieśników, gdyż zupełnie nie potrafi określić swoich planów związanych z przyszłością zawodową. Wg badań dr B. Pactwa (na koniec 2012r.) tylko 1,3 % uczniów wskazało doradcę zawodowego jako osobę mającą wpływ na decyzje zawodowe. Jak widać przed doradcami zawodowymi stoi ogromne wyzwanie, aby zbudować przede wszystkim zaufanie młodych ludzi do doradców zawodowych i wskazanie im właściwych kierunków rozwoju zawodowego.
Jakie zadania powinna podejmować i z kim współpracować sama szkoła, aby reagować na zmieniający się rynek pracy i nie kształcić bezrobotnych absolwentów opisałem już we wcześniejszym artykule – Współpraca szkoły ze środowiskiem lokalnym, do którego przeczytania serdecznie Państwa zachęcam.