To nie szkoła w Skandynawii. To podstawówka w Binczarowej

Dzieci mają lekcje w kuchni, bo przy herbacie lepiej im się uczy. W stolarni wbijają gwoździe. W klasach mają fotele i dywany. To nie prywatna szkoła ze skandynawskimi ambicjami. To państwowa, wiejska podstawówka. Dyrektorka i dyrektor szkoły opowiadają o tym, jak udało im się stworzyć szkołę, którą się kocha.

Joanna Biszewska: Kiedy zobaczyłam zdjęcia Państwa szkoły w sieci, pomyślałam, że byłoby wspaniale, aby wszystkie dzieci miały takie warunki do nauki. Dzieci z Binczarowej mają szczęście.

Wiesław Szczepanek, dyrektor szkoły podstawowej im. Adama Mickiewicza w Binczarowej, uczy chemii i informatyki: A jaki mamy malowniczy widok z okien. Nasza wioska to przedmurze Beskidu Niskiego, jesteśmy wciśnięci pomiędzy góry. Z dwóch stron mamy pasmo górskie, jest też widok na przełęcz. Binczarowa to taka nasza enklawa.

A o której zaczynają się lekcje?

Anna Czyżycka, zastępczyni dyrektora, polonistka: O 8.00 rano. Mamy jednozmianowość. Trzy lata temu rozbudowaliśmy szkołę, dzięki temu wszystkie klasy zaczynają o tej samej godzinie. Młodsze dzieci kończą lekcje o 12.00, potem mają zajęcia świetlicowe. Szkołę otwieramy wcześniej, już o 7.00.

Wiesław Szczepanek: O 7.30 to już większość dzieci mamy w szkole.

Nie mogą spać?

ACz: Lubią szkołę. Przychodzą, żeby przed lekcjami pograć w gry, które mamy na korytarzach. Też chcą posiedzieć i pogadać na sofach, pobujać się w huśtawkach. Pobyć ze sobą, zanim rozpoczną się lekcje. Zobacz zdjęcia szkoły i czytaj więcej: To nie szkoła w Skandynawii. To wiejska podstawówka w Beskidzie Niskim (edziecko.pl)

Add a Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked *