Współpraca pełna synergii: Rodzice w szkole – część 2

Harmonia pomiędzy rodzicami i nauczycielami powinna być niemal idealna. Dlaczego zatem często wzajemne stosunki rodzic – szkoła są nieudane, czy co najmniej trudne?

Poprzednią część artykułu znajdą Państwo tutaj.

Podobnie sprawa ma się z relacją między dzieckiem a rodzicami, którzy dają swoim pociechom to, co mają z siebie najlepszego. Dzięki zróżnicowaniu darów pochodzących od obojga rodziców, dzieci mogą z tych kontaktów wychodzić bardziej wzbogacone, z szerszą gamą postrzegania siebie i świata.

Warto więc przełożyć takie doświadczenie na realność szkolną. Niech odmienność rodziców i nauczycieli na różnych płaszczyznach będzie właśnie bogactwem, z którego może korzystać każde dziecko i które pozwala im na wszechstronny rozwój. Każdy uczeń może bowiem czerpać inspiracje jednocześnie ze szkoły i własnych rodziców. Dzieje się to zupełnie nieświadomie na co dzień. Z pewnością byłoby najlepiej, aby każdy młody człowiek przyswajał z tych dwóch źródeł to, co dla niego najlepsze.

Silniejsze zatem oddziaływanie na młodego człowieka byłoby, gdyby zachodził w relacji rodzic-szkoła synergizm, czyli takie współdziałanie różnych czynników, które będzie skuteczniejsze w efekcie końcowym niż suma ich oddzielnych działań[1]. Po co zatem rywalizować, walczyć, czy nawet działać osobno, próbując swoim nakładem sił osiągnąć cel, jakim jest rozwój dziecka, gdy można tak skoordynować działania, żeby w efekcie końcowym rozwój ów mógł być naprawdę wszechstronny.

Alternatywą stają się więc w świetle powyższego: zaufanie do siebie nawzajem, wzajemny szacunek, wyrozumiałość dla popełnianych błędów, bazowanie na swoich zasobach i uzupełnianie ich o doświadczenia drugiej strony, wzajemna wymiana wiadomości o dziecku i jego sytuacji, wspieranie się w wypełnianiu powierzonych obowiązków, otwartość na konstruktywną krytykę, umiejętność proszenia o pomoc i przepraszania za popełnione błędy, czy w końcu zdolności negocjacyjne.

Nie jest to oczywiście wszystko takie proste. Przychodzi czasem zwątpienie lub brak porozumienia. Bywa też i tak, że jakiś element charakteru, wyglądu, wysławiania się drugiej strony działa na nas dystansująco. Idealnie byłoby po prostu mieć świadomość, że czasem się tak zdarza, uzbroić się w cierpliwość i akceptację. Realnie – próbujemy obrony swojej pozycji czy swojego zdania przez atak; a jeśli dochodzimy do przekonania, że już nic się nie da zrobić, przeżywamy frustrację i szukamy odwetu lub wycofujemy się z relacji. Inaczej traktują o takim impasie w swojej książce Roger Fisher, William Ury i Bruce Patton, gdzie zachęcają do tego, aby starać się budować dobre stosunki z innymi niezależnie od tego, czy mamy szansę na porozumienie, a „im bardziej nie zgadzasz się z kimś, tym ważniejsze jest, abyś był w stanie dobrze radzić sobie z tym brakiem zgody”[2]. Zatem wg proponowanej przez autorów metody skutecznego negocjowania należy przede wszystkim oddzielić ludzi od problemu, aby potem skoncentrować się na celu, jaki chcemy osiągnąć (a nie swoich stanowiskach), następnie znaleźć rozwiązania korzystne dla obu stron; a to wszystko stosując obiektywne kryteria i bazując na ustalonych zasadach.[3] i taki model znany jest z pewnością w kręgach biznesowych, w których strategie negocjacyjne to codzienność. Czy jednak mogłaby taka umiejętność mieć swoje znaczenie w procesie wychowania i współpracy rodzic-szkoła?

Przekonują nas o tym Adele Faber i Elaine Mazlish, które wskazują w swoich książkach na potrzebę wspólnego rozwiązywania problemów na drodze pięciu kroków. Pierwszy krok polega na przedstawieniu naszych odczuć i potrzeb. W drugim próbujemy zrozumieć odczucia i potrzeby rozmówcy, aby w trzecim szukać wspólnych rozwiązań. Czwarty krok polega na spisaniu wszystkich pomysłów bez oceniania ich, umożliwiając uwolnienie pokładów kreatywności i przeżycie w fantazji choćby niektórych rozwiązań. W piątym wybieramy wspólnie to rozwiązanie, które chcemy wprowadzić w życie i jest zadowalające dla obu stron. W jednej z pozycji dodają autorki krok szósty, w którym należy sprawdzić, czy podjęta wcześniej decyzja ma szansę skuteczności w życiu codziennym[4]. To w oparciu m.in. o te pozycje powstała polska koncepcja Szkoły dla Rodziców i Wychowawców, której propagatorem jest Ośrodek Rozwoju Edukacji. Kształci on trenerów oraz realizatorów tej metody, rekomendując niektórych z nich do szkoleń dla pedagogów i rodziców. Co jednak ważne – „Szkoła dla Rodziców i Wychowawców uczy nie tyle „metod”, co budowania relacji w duchu podmiotowości i dialogu.”[5]. A czy właśnie nie na relacji opartej o takie fundamenty powinno nam zależeć?

W rzeczywistości zatem, w której zarówno świat biznesu, jak i edukacji cenią sobie umiejętności miękkie, czyli bazujące na zachowaniu i postawach człowieka (a więc na przykład: zdolności skutecznego komunikowania się, umiejętności pracy w zespole, kreatywności, asertywności czy umiejętności negocjowania i rozwiązywania konfliktów) może warto zainwestować swój czas, energię i fundusze w odpowiednie szkolenia, jeśli zauważa się deficyty u siebie w tym zakresie? Pomóc mogą również: różnego rodzaju grupy wsparcia, gdzie można wymieniać się swoimi doświadczeniami i bazować na wiedzy innych, a także doradztwo psychologiczne, mentoring, coaching, tutoring czy superwizje. Z pewnością wszelkie te źródła, służące podnoszeniu swoich kompetencji wychowawczych i komunikacyjnych, ułatwią pozostawanie w dobrej relacji rodzic-szkoła, uznając, że obie strony są po prostu niezbędne młodemu człowiekowi do wszechstronnego rozwoju.

 


[1] Por. https://sjp.pwn.pl/sjp/synergizm;2576856.html

[2] R Fisher, W. Ury, B. Patton, Dochodząc do tak. Negocjowanie bez poddawania się, Polskie Wydawnictwo Ekonomiczne, Warszawa 2000, str. 209.

[3] Więcej na ten temat: tamże, rozdział 2, str. 47–140.

[4] Por. A. Faber, E. Mazlish: Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały; jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły, Media Rodzina, Poznań 1998, str. 117; Jak mówić do nastolatków, żeby nas słuchały; jak słuchać, żeby z nami rozmawiały, Media Rodzina, Poznań 2005, str. 108-131; Jak mówić, żeby dzieci się uczyły w domu i szkole, Media Rodzina, Poznań 1996, str. 120–156.

[5] Więcej na ten temat: J. Sakowska, Szkoła dla Rodziców i Wychowawców – część 1, Centrum Metodyczne Pomocy Psychologiczno-Pedagogicznej, Warszawa 2008, str. 66–70 oraz https://www.ore.edu.pl/2010/04/szkola-dla-rodzicow/ (dostęp: 10.09.2018)

Add a Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked *