Wcześniejsze części artykułu znajdą Państwo TUTAJ , TUTAJ oraz TUTAJ
Terapia i edukacja dzieci z autyzmem
Dziecko z autyzmem pragnie kontaktu i porozumienia, a jednocześnie aktywnie się przed nim wzbrania. Dzieje się tak dlatego, że doznania i emocje wynikające z kontaktu przekraczają możliwości słabego i łatwo ulegającego zmęczeniu układu nerwowego. Dlatego ważne jest, aby umieć zwrócić uwagę dziecka i utrzymać ją – bez przeciążania jego systemu nerwowego.
Dobrym początkiem terapii jest obserwacja. Nie tylko umożliwia dokładne poznanie dziecka, jego deficytów, mocnych stron, mechanizmów obronnych i działań naprawczych, ale też oswaja je z obecnością terapeuty, jego wyglądem, zapachem i brzmieniem głosu. Obserwacja tworzy również układ równorzędności podmiotowej: nikt nie jest dominujący i dyrektywny. Terapeuta, poznając dziecko, może odzwierciedlać zachowania dziecka lub stopniowo włączać się w jego ulubione formy aktywności, np. wspólnie szeregować klocki. Ma to istotne znaczenie terapeutyczne, nawet jeśli jest „tylko” odzwierciedlaniem czynności dziecięcych. Z czasem należy dążyć do działań typu „raz ty — raz ja”, czyli np. naprzemiennego szeregowania klocków. Czynność ta jest już dialogiem, porozumieniem na poziomie motorycznym. Rozwija inicjatywę dziecka, daje mu poczucie sprawstwa, pełnienia „roli kierowniczej” oraz możliwość decydowania, jak długo interakcja ma trwać. Dzięki temu działanie jest w odczuciu dziecka bezpieczne, a jako takie -otwiera je na porozumienie i jednocześnie zaspokaja potrzebę bycia w kontakcie. Obserwacja terapeutyczna daje również dziecku poczucie, że jest ono ważne.
Istotną rolą terapii jest wyzwalanie aktywności dziecka i jego inicjatywy do spontanicznych działań poznawczych oraz pomoc w przezwyciężaniu poczucia bezsilności i rezygnacji. Prawie każdej aktywności dziecka można nadać formę zabawy – przez jej nazwanie, zaakceptowanie lub współuczestniczenie w niej. Tak realizowana terapia obniża poziom lęku i przynajmniej częściowo zaspokaja potrzebę bezpieczeństwa. Buduje też pozytywną samoocenę dziecka przez komunikaty: jesteś ważny, obserwuję cię, robię to, co ty itp.
Edukacja to kolejny etap pracy z dzieckiem autystycznym. Wymaga pewnej dojrzałości i gotowości ze strony ucznia, który musi opanować umiejętność współpracy i uczestnictwa w sytuacji zadaniowej. Proces edukacji jest dla dziecka łatwiejszy, jeśli ma wcześniej ustaloną, jasną i przewidywalną strukturę. Dobrze jest przed rozpoczęciem zajęć omówić ich przebieg i dodatkowo zaprezentować na tablicy dydaktycznej. Dziecko wie wówczas, co będzie robić, w jakiej kolejności i jak długo. Może też doraźnie sprawdzać, który element lekcji aktualnie realizuje. Taka kontrola redukuje jego niepokój i ułatwia mu aktywny udział w lekcji.
Lekcja powinna być dla dziecka ważnym wydarzeniem, które przynosi mu wymierne korzyści: uczy, wzmacnia poczucie bezpieczeństwa, buduje pozytywną samoocenę. Wówczas zajęcia mobilizują dziecko do wysiłku poznawczego, sprawiają, że pracuje ono w kontakcie i porozumieniu z nauczycielem. Jeśli tych ważnych elementów zabraknie, prowadzenie lekcji jest bardzo trudne.
W potocznej opinii praca z dzieckiem z autyzmem należy do bardzo trudnych. Nauczyciel-terapeuta musi stawić czoła zachowaniom często niezrozumiałym, nielogicznym, agresywnym. Bywa gryziony, odpychany, bity. Często, pomimo najszczerszych chęci, nie potrafi nawiązać kontaktu z dzieckiem. I mimo że chce – nie jest w stanie pomóc. Traci energię, wypala się, staje się bezradny wobec wyzwania.
Może być jednak inaczej. Dziecko ludzkie jest najbardziej i najdłużej bezradną istotą. Nie przeżyje bez dorosłego opiekuna. A dziecko autystyczne? Czasami nawet z taką pomocą nie potrafi żyć. Jest trudne do poznania i zrozumienia. Trochę jak przybysz z innej planety. Ale przecież pragnie kontaktu, współodczuwania, poczucia bezpieczeństwa, przynależności. I woła o to. Trzeba tylko to wołanie zrozumieć. Służy temu obserwacja dziecka, wiedza o nim i o istocie zaburzenia. Gdy ma się dostateczną wiedzę, można spróbować wczuć się w położenie dziecka. Da to wyobrażenie o jego rzeczywistej sytuacji i pozwoli tak prowadzić terapię, aby otrzymywać komunikaty zwrotne. Początkowo to tylko krótkie spojrzenia, przyzwolenia na dotyk — są one jednak wyznacznikami efektywności terapii i nagrodą dla nauczyciela-terapeuty. Dają energię do dalszej pracy i przekonanie o jej celowości. Pracując z dzieckiem autystycznym, w jakiś sposób je ratujemy. A świadomość tego faktu jest źródłem nie dającej się z niczym porównać satysfakcji zawodowej.
Rodzice dzieci z autyzmem.
Dzieci z autyzmem stawiają przed swoimi rodzicami bardzo trudne wyzwania. Zachowują się inaczej niż wszystkie inne dzieci, są trudne do opanowania, czasem wydaje się, że niemożliwe do zrozumienia. Wymagają nieustannej i intensywnej opieki. Przy tym nie dostarczają gratyfikacji w postaci przywiązania, zadowolenia i dumy z osiągnięć rozwojowych. Rodzice – ustawicznie przemęczeni i sfrustrowani szukają pomocy. Pragną przekonania, że dla swojego dziecka zrobili wszystko. Stąd podejmują gonitwę w poszukiwaniu cudownych sposobów terapii. Często korzystają z zupełnie nieracjonalnych form „pomocy”, a przy braku skuteczności szukają dalej… Angażują wszystkie dostępne środki, czas, poświęcają życie rodzinne, zawodowe i społeczne. W efekcie są coraz bardziej przemęczeni, udręczeni, tracą nadzieję, załamują się. Taka sytuacja musi w konsekwencji prowadzić do wypalenia. Jak temu zaradzić? Odpowiedź wymaga szerszego, odrębnego opracowania. Warto jednak zasygnalizować, że trzeba zacząć od siebie. Dać sobie prawo do przeżywanych emocji. Są naturalną konsekwencją rzeczywistości. Nie obwiniać siebie ani nie szukać winnych. Zrozumieć, że doświadczane emocje są prawidłowością psychologiczną. Dotyczą wszystkich rodziców, którym przyszło wychowywać dziecko z niepełnosprawnością. Podjąć racjonalne działania w kierunku prawidłowej diagnozy dziecka. Korzystać ze wsparcia specjalistów, ale też zaufać własnej intuicji. Poznawać swoje dziecko, rozumieć, akceptować i kochać. Budować relacje. Dbać o jakość własnego życia, ponieważ rodzice i dzieci stanowią system naczyń połączonych.
Małgorzata Błotnicka