Strony te są zazwyczaj prowadzone anonimowo, a twórcy często należą do tej samej klasy lub szkoły, co ofiary. Publikowane treści to m.in. przerobione zdjęcia, ośmieszające memy, kompromitujące informacje, oskarżenia, insynuacje dotyczące wyglądu, orientacji seksualnej czy sytuacji rodzinnej. W komentarzach pojawiają się setki „reakcji” rówieśników: śmiech, pogarda, zachęcanie do dalszego hejtowania. Dla rodzica, który pierwszy raz spotyka się z takim zjawiskiem, to szok. Dla dziecka – prawdziwa trauma.
Czytaj wiecej: https://kobieta.wp.pl